top of page

Castlehill nadal niezdobyte (pierwszy wypad Pike Hunters Team)

Pomysł wyjazdu nad Castlehill Fishery zrodził się już jakiś czas temu podczas jednej z wielu moich „pogaduszek”

z Eagle’em w pracy. Oprócz nas w wyprawie uczestniczyli związani z naszym portalem: kurek i eligijus oraz dwójka znajomych: Michał i Jurek. Z Kirkcaldy startujemy o 7:45 i po około 40 minutach jesteśmy na miejscu. Szybkie załatwienie formalności z właścicielem i zaczynamy pakowanie sprzętu na łodzie. Dzielimy się na dwuosobowe zespoły i ruszamy pełni nadziei na spotkanie z rybami. Razem ze mną płynie kurek – mój przyjaciel nie tylko od wędkarskich przygód. W drugiej łajbie wędkują Eagle i eligijus, a w ostatniej wspomniana dwójka znajomych Jerzy

i Michał. Oprócz nas po jeziorze pływa jeszcze jedna łódka, a na brzegu widać kilka wędkujących osób.

Czwartkowe Łowy

Zachęceni efektami środowego wypadu (szczegóły w artykule "Środa - Dzień Szczupaka..." ) postanowiliśmy kontynuować dobrą passę i wybrać się na "Loch Secret" w czwartek. W wyjeździe udział wzięła paczka

w standardowym składzie tzn.: Esox, Kurek i ja (Bubaleg). Pogoda była dosyć dobra, wiał lekki wietrzyk.

Szczupaki wieczorową porą

Mimo mocnego postanowienia że ten weekend odpuszczam rybom nic z tego nie wyszło. Korzystając

z wolnego wieczoru wyskoczyłem na spontaniczny wypad na szczupłego. Razem ze mną w wyjeździe uczestniczył Mateusz vel pikeR. Nad wodą meldujemy się o 18:00 i po kilku minutach nasze szczupakowe zestawy lądują w wodzie. Słońce powoli zachodzi. Jedyny mankament to dość silnie wiejący wiatr,

co skutecznie zniechęca mnie do spróbowania złapania okonia na czerwonego robaka.

Środa - Dzień Szczupaka... (komiks)

Grillowo-wędkarskie popołudnie. ("pajkowanie" z żoną)

Przerzucam zestawy i po kilku chwilach piękny "odjazd" na zestawie ze spławikiem. Kolejny raz

żona zabiera się za hol. Kilka chwil walki, parę pięknych odjazdów i po raz kolejny tego dnia żona

cieszy się ze szczupaka. Ten jest większy od pierwszego. Brawo!

Prawie dwa tygodnie upłynęły od naszego ostatniego (nieudanego, gdyż jezioro było prawie

w całości zamarznięte) wyjazdu. Święta się skończyły. W niedziele Esox wysłał mi wiadomość

o treści: wtorek STOP pogoda STOP ryby STOP jedziesz? STOP. Hmm, od ponad miesiąca

nie byłem na prawdziwym wędkowaniu. Pogoda zapowiadała się dobrze, lekki wiatr, temperatura dodatnia. Cóż, długo się nie zastanawiałem. Jadę.

Grudniowe łowy

Niestety na kilka godzin przed planowanym rejsem dostajemy informacje, że z powodu problemów technicznych łajby szyper odwołał eskapadę. Konsternacja. Co robić? Przecież nie będziemy siedzieć w domu jak zaplanowane było wędkarskie popołudnie. Szybka „burza mózgów” i już

w głowie mamy ułożony plan.

Nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło...

Odczekuję moment i zacinam. Czuję przyjemny opór i waleczną rybkę na drugim końcu.

Po chwili przychodzi Kuba i sprawnie podbiera esox’a. Ładny średniaczek cieszy moje oczy. Odhaczam swoja rybkę i razem z Łukaszem pozujemy do fotki z naszymi „pajkami”.

Szczupak Łukasza mierzy 71cm. tak więc wyrównuje nim swój dotychczasowy rekord.

Mój esox’ik jest mniejszy i nawet go nie mierzę. Po sesji rybki wracają do wody.

Wielkanocne pajkowanie

Ostatnie kilka tygodni nie przyniosło efektów w postaci większych ryb z tego łowiska.

Było to spowodowane dość dużym rozrostem glonów i inwazją alg w tym łowisku. Po przyjeździe nad wodę okazuje się, że deszczowa ostatnio pogoda spowodowała wzrost poziomu wody.

Pierwsza wybrana przez nas miejscówka okazała się niezbyt trafiona.

Środowy wypad (powrót do gry)

W zakończeniu udział wzięli Eagle, Bubaleg, Kurek i ja (esox) czyli trzon ekipy Pike Huntersów. Szkoda, że z różnych powodów reszta ekipy nie dopisała i skład nad wodą nie był okazalszy.

Mimo że spotkanie doszło do skutku 13-tego listopada to owa 13-tka nie przyniosła nam pecha, a wręcz przeciwnie- rybki współpracowały rewelacyjnie. Pierwszy nad wodą zjawił się Buba – ranny ptaszek. Ja nad wodą zameldowałem się kwadrans po ósmej. Zaraz po mnie dojechał kurek, a tuż przed 9.00 dołączył Eagle. I równo z jego przyjazdem rozpoczęły się brania, które od tej chwili były dość częste.

Zakończenie sezonu 2011

Od kiedy sięgam pamięcią wędkarstwo było moim ulubionym hobby. Z początku był spławiki grunt. Łowienie uklei, płoci, wzdręg, okoni, krąpi i leszczy sprawiało mi ogromną frajdę ale czegoś mi brakowało. Próbowałem więc innych metod, technik i sposobów, szukając większych wrażeń.

Wtedy właśnie odkryłem spinning.

Z Pamiętnika Pike Huntera

W dniach od 8 do 10 października zaliczyliśmy wcześniej planowany wyjazd nad Loch Venachar.

W pierwszy dzień nad wodą zjawiliśmy się w trzyosobowym składzie – ja, Kuba, Grzesiek.

Na początek wynajęliśmy łódź i postanowiliśmy spędzić dzień na spinningowaniu oraz dzięki sondzie wyszukać ciekawe miejsca na „położenie” trupków na które mieliśmy łowić w dalszej części wypadu. Pogoda jak na październik iście letnia

Venachariada 2012 - Pike Hunters Team on Tour

Od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem napisania krótkiej relacji opisującej wyjazd do Polski

w sierpniu 2012, a mówiąc dokładniej ostatnie 10 dni spędzone na Mazurach. Trochę czasu już minęło ale zawsze było coś ważniejszego na głowie. Korzystając więc z tego iż sezon dopiero się rozpocznie postanowiłem „sklecić” kilka słów okraszonych licznymi zdjęciami.

Mazurski relaks

Pod koniec ubiegłego roku skontaktowałem się z kilkoma firmami produkującymi sprzęt wędkarski

i paroma gwiazdami "fishing'u", w celu nawiązania współpracy i pomocy w organizacji zawodów

w 2013 roku. Jedną z pierwszych osób która wykazała chęć pomocy był właściciel i projektant niemieckiej firmy Hybrida-Wobbler Gregor Babiarz. Po wstępnej rozmowie i ustaleniu warunków współpracy znaleźliśmy kompromis. I tak oto pod koniec ubiegłego tygodnia otrzymałem paczkę

z firmy Hybrida.

Sezon z "hybrydą"

W czerwcu Kurek i Mery spędzili urlop na Gran Canarii. Bedąc w Puerto Rico nadarzyła im się okazja udać się na wyprawę i powędkować w Atlantyku.

Hiszpania
bottom of page