top of page

Szczupaki wieczorową porą

Mimo mocnego postanowienia że ten weekend odpuszczam rybom nic z tego nie wyszło. Korzystając z wolnego wieczoru wyskoczyłem na spontaniczny wypad na szczupłego. Razem ze mną w wyjeździe uczestniczył Mateusz - pseudonim pikeR.
Nad wodą meldujemy się o 18:00 i po kilku minutach nasze szczupakowe zestawy lądują w wodzie. Słońce powoli zachodzi. Jedyny mankament to dość silnie wiejący wiatr. Co skutecznie zniechęca mnie do spróbowania złapania okonia na czerwonego robaka.
Około 18:30 pierwsze branie. Krótki odjazd i zacięcie. Jest. Kilka chwil holu i szczupak ląduje na brzegu. Nic dużego. Ale cieszy.

Myślę sobie dobry początek.

​​Na następne branie nie czekam długo. Kilka minut po 19-tej. Kolejny odjazd.

Zacięcie i to samo co za pierwszym razem. Nawet rozmiar rybki praktycznie ten sam.

Buzi i do wody.

Powoli słabnie wiatr a wraz z nim ustępują brania. Zaczynam próbować na czerwonego

robaka skusić okonka.(kilka udaje się złapać) I tak mija godzinka. Około 20:10 słyszę

przyjemny dźwięk wolnego biegu. A to oznacza że kolejny „pajk” zainteresował się

moją przynętą. Odjazd, zacięcie. Chwila holu i ryba wchodzi w zaczep. Co robić.

Czuję ją na kiju ale nie daje się ruszyć. Odkładam wędkę i puszczam wolny bieg.

Nie mija kilka minut i plecionka wyjeżdża z kołowrotka. A więc ryba uwolniła się z zaczepu.

Kontynuuje hol i po kilku odjazdach ryba jest na brzegu. No ten jest ładny, ładny.

 


                                                                                        Około 20:35 pikeR ma pierwsze w tym dniu branie. Zacina, holuje i po chwili                                                                                                   podbieram mu jego esoxa. Jest dobrze.

 


 

Około 21:10 ja mam kolejne branie. Zacinam, hol taki jak wcześniejsze.

W momencie podbierania szczupaka, następuje branie na drugiej wędce.

Mateusz odhacza pierwszego esox’a, a ja holuję następnego.

Tego jeszcze nie było. Są dwa na brzegu. Pamiątkowe fotki i do wody.

A w tym samym czasie pikeR ma branie na swoim stanowisku. Normalnie cuda.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

Teraz ja czekam na jego esox’a. Po kilku minutach wyjmuje swojego drugiego w tym dniu esoxa.

 


Później notujemy jeszcze po jednym pustym zacięciu.

A zapomniałem dodać, że gdzieś między tymi wydarzeniami

pikeR łowi pierwszego w życiu okonia na spinning i zrywa

jednego szczupaka. A i to by było na tyle.

Robi się całkiem ciemno. Zwijamy sprzęt i czas do domu.

Udany wypad. Dzięki pikeR.


Esox

bottom of page