Z Pamiętnika Pike Huntera
Od kiedy sięgam pamięcią wędkarstwo było moim ulubionym hobby.
Z początku był spławik i grunt. Łowienie uklei, płoci, wzdręg, okoni, krąpi i leszczy
sprawiało mi ogromną frajdę ale czegoś mi brakowało. Próbowałem więc innych
metod, technik i sposobów, szukając większych wrażeń.
Wtedy właśnie odkryłem spinning.
Pierwsze zacięte okonie, które uderzały niespodziewanie i agresywnie, wzbudzały we mnie ogromne emocje. Nie były one może duże ale proporcjonalnie wystarczające dla 10-cio latka.
Po pewnym czasie wraz z nabieraniem doświadczenia udawało mi się coraz częściej łowić szczupaczki i to właśnie one stały się głównym celem moich wypadów ze spinningiem. Jedną z takich wypraw, podczas której złowiłem największego wtedy dla mnie szczupaka ( 62cm ) opisałem w swoim dzienniczku wędkarskim:
Szczupak 62cm - 2.08.1999
W opowiadaniu nie dodałem jednego, z perspektywy czasu bardzo istotnego faktu: szczupak wrócił do wody. Poprostu szkoda mi było takiej „dużej” ryby, a sam moment wypuszczania sprawił mi ogromną przyjemność i poczucie dumy.
Tak więc z dniem 2.08.1999 w głowie 14-nasto latka zrodziła się zasada, którą z konsekwencją stosuję aż po dziś dzień.
Wycinek z mojego dzienniczka wędkarskiego.Pierwsze dwa dni sierpnia 1999.
Eagle