top of page

Towarzyskie zawody spinningowe numer 3

W poniedziałek 6 maja odbyły się pierwsze tegoroczne zawody spinningowe organizowane przez Pike Hunters Team.  Areną zmagań był położony w malowniczej scenerii - zbiornik zaporowy Castlehill. Przedłużające się nadejście wiosny, a co za tym idzie wciąż zimna woda w łowisku nie napawały optymizmem na  obfite połowy. Kilka „treningów” na rozpoznanie łowiska tylko potwierdziło to przypuszczenie. Ale do rzeczy…

W dniu zawodów meldujemy się nad wodą kilka minut przed 8.00 rano. Załatwiamy wszelkie formalności biurowe i o koło 8.30 jesteśmy na wodzie. Na starcie staje 11 osób, w tym jedna zawodniczka. Pogoda jak na maj dość słaba – mgła, zmienny wiatr i od czasu do czasu mżawka.

Jednak uczestników to nie zniechęca i pełni wiary zaczynamy „biczować” wodę posyłając wszelki możliwy arsenał: począwszy od malutkich blaszek, przez gumy a na wielkich jerkach kończąc. Obławiamy przybrzeżne płycizny, jak i ogromne połacie wody w środkowej części jeziora. Jednak wszystko to wygląda jak „przysłowiowe bicie głową w mur” – ryby jakby się potopiły.

Widać że szczupłe dalej "nie odpaliły" po zimowej przerwie i nie będą chciały współpracować. Trzeba próbować przechytrzyć inne gatunki. W pewnym momencie szczęście uśmiecha się do dwóch uczestników, którzy w krótkim odstępie czasu łowią po pstrągu tęczowym.

Najpierw Michał wyciąga „rabinowa” na Salmo Horneta, a chwilę później Grzesiek holuje „tęczową torpedę” na Meppsa Cometa. A więc są pierwsze rybki i punkty do klasyfikacji.

Około 12.30 spływamy do przystani na przerwę gdzie na uczestników czeka niespodzianka - specjalnie przygotowany na tą okazję tort. Przynajmniej coś na ząb osładza nam nie najlepsze wyniki. Tort smakuje wyśmienicie. Rozmowy, dyskusje i kilka minut po 13.00 ruszamy na drugą turę.

W pewnym momencie przez chmury zaczyna przebijać słoneczko. Jest szansa że może to spowoduje „ożywienie” ryb. Ale nie, jak to w Szkocji bywa „słoneczna pogoda” trwa zaledwie kilka minut i wszystko wraca do normy, czyli niebo znów spowiły ciemne chmurki z których po raz kolejny pada deszcz.

Część zawodników poddaje się wcześniej i kończy zmagania o godzinie 15.00. Reszta jeszcze walczy i próbuje dołowić chociażby jedną rybkę, nie koniecznie złotą, chodź… gdyby była złota, może spełniłaby trzy życzenia i każdy by połowił. Jednak cudów nie ma i do końca nic się nie dzieje.

Około 16.30 kończymy zmagania i udajemy się na wcześniej zaplanowane after party. Ogłaszamy wyniki. Okazuje się że pstrąg  Michała jest o centymetr dłuższy od ryby Grześka.  Spieszę więc powiadomić że zwycięzcą pierwszych tegorocznych zawodów PHT został – Michał(michalD) , który złowił tęczaka o dł. 43cm. Jemu też przypadła nagroda za „Najwartościowszą rybę” zawodów.

Miejsce drugie padło łupem – Grześka (Grisiu). Jego wynik pstrąg – 42cm. Gratulacje Panowie !!!

Jako że miejsce trzecie nie zostało obsadzone – zgodnie z naszym regulaminem zrobiliśmy losowanie pośród pozostałych uczestników . Szczęście uśmiechnęło się do następnego Michała (bubaleg) i on mógł cieszyć się z upominku.

Podsumowując. Była to kolejna udana impreza integracyjna.  Organizacyjnie po raz kolejny daliśmy radę, a na rybki wpływu nie mamy. Może kolejnym razem będzie lepiej. Dziękuję wszystkim uczestnikom za przybycie i wspólną zabawę.

W planach są kolejne spotkania. No to do następnego razu.
 

Z wędkarskim pozdrowieniem
 

Esox

bottom of page